Przy okazji rozpętanej awantury o Trybunał straszy się Polaków że
"strażnicy demokracji" obłożą nas sankcjami, będą nas batożyć, zabiorą
nam "zabawki", które już wcześniej ukradli i teraz dają się nam nimi
pobawić.
Komisja Wenecka już jakby przytomnieje, gdy
zorientowano się, że jest wykorzystywana do przygotowania wiosną
"majdanu" na Wiejskiej - gdzie chwilowo jeszcze stoi cyrk.
Wczoraj
widziałem jak przedstawiciel tej zacnej komisji krygował się w
obecności polskiego wiceministra spraw zagranicznych i zapewniał, że
Komisja nie wyrokuje, ale tylko prezentuje swoją opinię - tak samo
zresztą jak wypociny peowskiego trybunału, to też tylko opinia. Opinia 12
gniewnych osobników, uzurpujących sobie przywilej dyktatu. Tych 12 osób
mianowanych przez totumfackich lekceważy decyzje parlamentu reprezentującego 38 mln.
Wracając do pana Wołodyjowskiego, należy powiedzieć, że przeciwników i wrogów Rzeczypospolitej trzeba traktować tak:
To podwójnie symboliczny obrazek.
albo tak:
ich zaprzaństwo obnażyć i ośmieszyć.
Jak postępują kraje, które same cenią swoją godność i ich interes jest dobrem nadrzędnym?
Według izraelskich mediów, ambasador Izraela w Waszyngtonie miał poinformować swój rząd, że prezydent Barack Obama może odmówić spotkania z Benjaminem Netanjahu w Białym Domu. Właśnie ta informacja miała być powodem, dla którego izraelski premier odwołał udział w dorocznym spotkaniu AIPAC, czyli wpływowego komitetu amerykańskich Żydów.
Jak poinformowano, Benjamin Netanjahu nie chce spotykać się z amerykańskim prezydentem w czasie trwającej w Stanach Zjednoczonych kampanii wyborczej, a przemówienie do komitetu AIPAC wygłosi przez satelitę.
Tymczasem
nasi politycy błagają o takie spotkanie i w efekcie spotykają się z
geriatrycznymi senatorami. Traktują nas tam tak, jak my sami traktujemy
siebie. Trzęsiemy portkami przed byle Niemcami czy Francuzami.
Zaprzedajemy interesy Polaków fajfoklokom. Oddajemy swój kraj w jasyr Arabom.
Jakieś palanty z okna weneckiego podobno mają nam mówić, jak mamy się rządzić we własnym kraju.
To
nie inni mają się liczyć z naszym zdaniem, ale my z opinią byle kogo.
Nawet z opinią peerelowskiego aparatczyka noszącego śliniak pod brodą i
kanciastą czapkę i to dlatego, że tak chcą jego mocodawcy.
PS. Mam nadzieję że Polacy nie mają zmian genetycznych powodujących niewolniczo-poddańcze skłonności.
Pochodzący
z komunistycznej Kuby kandydat do nominacji republikańskiej w obecnej
kampanii prezydenckiej w USA Marco Rubio krytykował twarde stanowisko
swego konkurenta Donalda Trumpa w kwestii inwazji islamu na Stany
Zjednoczone. Powiedział:
O kwestii islamu Trump "mówi, co ludzie chcą sami powiedzieć". "Ale prezydenci
nie mogą po prostu mówić, co chcą. To ma konsekwencje na całym świecie."
No,
to kto na świecie uszanuje prezydenta, który obawia się, co o nim powie
jakiś "turek", "mongoł" czy "północny koreańczyk" ? To cały świat ma się
obawiać tego, co powie amerykański prezydent o nich.
Tak samo rząd Rzeczypospolitej, sprawujący władzę z mandatu Narodu nie ma się obawiać, co powiedzą o nim zakodowani sabotażyści, tylko robić to, co jest dobre dla obywateli, a tym samym dla państwa.
I pokazać im, jak wygląda przestrzeganie prawa.
Najpierw
nie pozwolić robić z Sejmu cyrku i ukrócić partyjne wiece w świetle
kamer. Niech sobie partyjne randki z "nocnikarzami" urządzają w swoich siedzibach.
Po
drugie sejmowych pyskaczy sprowadzić na ziemię. Przerwać niekończące
się dyskusje z trybuny sejmowej. Sejm powinien określać czas trwania
debaty merytorycznej. Powiedzmy 2 lub trzy godziny, a czas na dyskusję
podzielić na kluby parlamentarne w zależności od liczby mandatów. Szef
klubu rozdziela ten czas na swoich posłów, a po jego wyczerpaniu żaden
poseł tego klubu nie ma wstępu na trybunę.
Zapytania i
wnioski formalne należy składać na piśmie i nie wygłaszać przy okazji
propagandy. Byłby porządek zamiast kłótni i merytoryczna dyskusja.
Demonstrującej
bandzie wystawiać rachunki za ochronę i sprzątanie miejsc politycznej
hucpy. Jeśli nie opłacą ich w terminie, wysyłać komornika. Polityczne
awantury nie mogą się odbywać naszym kosztem.
Ito by było na tyle. Na razie.
PS2. Szwajcaria chce podobno wycofać swój wniosek o członkostwo w EU. Mówi Wam to coś?