- To są pierwsze zarzuty w tej sprawie. Nie wykluczamy kolejnych zatrzymań. - zapowiedzieli w piątek na konferencji prasowej prokurator Robert Tomankiewicz z Prokuratury Krajowej we Wrocławiu i insp. Jarosław Kaleta, komendant wojewódzki policji w Opolu.
48-letniego Michała A. funkcjonariusze kryminalni zatrzymali w środę w jego domu w Łęce Mroczeńskiej koło Kępna. Mężczyzna został wyprowadzony w kajdankach. Był kompletnie zaskoczony. Jego nazwisko od początku przewijało się w aferze dębowej, ale do tej pory występował w charakterze świadka oraz... pokrzywdzonego. To po jego doniesieniu sprawę w Sądzie Rejonowym w Kluczborku ma ekolog Adam Ulbrych o nielegalne użytkowanie własnego stawu. Ulbrych alarmował o masowej wycince drzew, a bandyci w odwecie spalili mu dom oraz grozili śmiercią. Prokuratura Krajowa podejrzewa o zlecenie tego podpalenia i kolejnych właśnie Michała A., zamożnego biznesmena z branży meblowej.
Od czerwca br. śledztwem kieruje Dolnośląski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. O przeniesienie tam śledztwa wnioskował wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. - Sprawa ruszyła po moim wniosku i zatrzymano zleceniodawcę podpaleń w słynnej aferze dębowej w Wołczynie – napisał na Twitterze Patryk Jaki.
Michał A. usłyszał zarzuty popełnienia czterech przestępstw. - Dotyczą one zniszczenia mienia znacznych rozmiarów, spowodowania zagrożenia mienia znacznych rozmiarów w wyniku pożaru i założenie oraz założenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym - poinformował prokurator Robert Tomankiewicz. Za to ostatnie grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Za zlecenie trzech podpaleń, na łączną szkodę 1 miliona 233 tys. zł., grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności za każde.
Na wniosek prokuratory sąd we Wrocławiu zastosował wobec Michała A. areszt tymczasowy na okres 3 miesięcy. W Areszcie Śledczym we Wrocławiu siedzi już Daniel R. 36-letni rolnik z Rożnowa, którego prokuratura podejrzewa o podpalanie m.in. majątku spółki rolnej Promex w Rożnowie.
36-letniego rolnika z Rożnowa kluczborska policja złapała tuż po podpaleniu domu w Smardach Dolnych. - Arogancja i bezczelność sprawców była zupełnie niespotykana - powiedział prokurator Tomankiewicz. - Jasne dla nas było, że Daniel R. miał mocodawcę, który zlecał podpalenia. Co ciekawe, badanie zebranych śladów w laboratorium kryminalistycznym po podpaleniu domu Adama Ulbrycha wykluczyły Daniela R.
Prokuratura ujawniła na razie tylko dwóch członków grupy przestępczej. Śledczy będą badali m.in. okoliczności zakupu ziemi od Agencji Nieruchomości Rolnej w Opolu, na których masowo wycinano drzewa (przetarg oficjalnie wygrał schorowany rolnik teść Michała A., który sam przyznawał, że jest tyko słupem), a także cel masowej wycinki drzew (czy chodziło o surowiec dla fabryki mebli, czy raczej o powiększenie upraw dla zwiększenia kwoty dotacji unijnych).
Policjanci zabezpieczyli w domu i w fabryce Michała A. blisko 4 miliony złotych, telefony komórkowe oraz nośniki danych. - Zabezpieczyliśmy znaczne mienie na majątku podejrzanego, które pozwoli na naprawienie wyrządzonych szkód - dodaje prokurator Robert Tomankiewicz.
Ofiary podpaleń odetchnęły z ulgą. - Cały czas siedzieliśmy jak na gwoździach z obawą, czy nie będzie kolejnych podpaleń - mówi Wiesław Walczak, wiceprezes spółki rolnej Promex. - W końcu zatrzymano sprawców. Szkoda, że tak długo to trwało. Ja wyprowadziłem się z Komorzna, bałem się o swoje życie. Moje gospodarstwo ekologiczne Rozalia chcę przekazać fundacji ekologicznej - zapowiedział Adam Ulbrych.
źródło: nto.pl