Szczęśliwi finaliści należą do Studenckiego Koła Naukowego Robotyki SKaNeR z Politechniki Łódzkiej. Ich roboty przeszły przez trzy etapy eliminacji. Od początku konkurowali ze 143 zespołami z całego świata. Do finału z Polakami dostało się 27 drużyn. Do kwalifikacji przygotowywali się przez ponad rok, by tuż przed końcem roku zakwalifikować się do finału konkursu Mohamed Bin Zayed International Robotics Challenge.
Tym samym stali się pierwszym i jedynym reprezentantem Polski w światowych zawodach. Są także jedynym samodzielnym zespołem naszej części Europy.
W skład koła wchodzą poszczególne sekcje: robotów latających, robota mobilnego i łazika marsjańskiego. - Złożoność konkursu wymagała integracji prac kilku zespołów projektowych i wymiany doświadczeń pomiędzy nimi, dlatego cieszę się, że praca grupowa daje tak dobre efekty. Powstają nowe roboty, studenci zapoznają się i testują bardzo trudne technologie: nawigacji, lokalizacji i autonomicznej manipulacji. Pracują równocześnie na kilku rodzajach robotów: sześciokołowym, czterokołowym i trzech latających - wyjaśnia dr hab. Grzegorz Granosik, opiekun Koła.
Już w marcu Polacy wezmą udział w finale w Abu Zabi. Jak mówią studenci, udział w konkursie to szansa na zaprezentowanie potencjału Politechniki Łódzkiej i Polski w miejscu, na które wiosną będą zwrócone oczy całego świata. Te zawody wyznaczają ogólnoświatowe trendy w konstruowaniu robotów mobilnych.
- To niezwykle trudne i rozbudowane zawody, wymagające autonomicznej pracy robotów lądowych i latających. Jesteśmy świadomi, że w wielu konkurencyjnych ośrodkach naukowych przygotowania do konkursu prowadzone są przez liczniejsze zespoły z znacznie większym doświadczeniem i prestiżem. Nie czujemy się tym jednak przytłoczeni i ciężko pracujemy, sukcesywnie realizując kolejne założenia projektowe. Mamy nadzieje, że już w marcu staniemy jak równy z równym z innymi zespołami, a nasze rozwiązania okażą się konkurencyjne - mówi Mateusz Kujawiński, lider drużyny Raptors.
Teraz studenci muszą znaleźć pieniądze na sfinansowanie swojego wyjazdu do Emiratów.
źródło: lodz.wyborcza.pl