Tym razem „na tapecie” znalazł się ranking inwestycyjny województw Instytutu Badan nad Gospodarką Rynkową. No i 13 miejsce Świętokrzyskiego w tymże zestawieniu. Zastanawiać może, że panowie z PiS pod koniec lutego wyciągają na stół raport z grudnia z ubiegłego roku i wołają: „Eureka!” Widać nic świeższego nie było, ale co tam, odkurzy się, przypomni, powytyka komu trzeba – będzie jak znalazł.
Oczywiście, nie będą twierdził, że taka pozycja w zestawieniu mnie cieszy. Oczywiście, chciałoby się być w pierwszej piątce najbardziej atrakcyjnych inwestycyjnie województw. Tak jak chciałoby się mieć, no na przykład, Centralny Port Lotniczy w Obicach. Oba życzenia, choćby najbardziej gorące, na tym etapie wydają się równie nieprawdopodobne.
Świętokrzyskie ma swoje uwarunkowania rozwojowe, w tym także ograniczenia. Trudno nam konkurować z Mazowszem, Wielkopolską, Dolnym Śląskiem czy Pomorzem. Nie mamy miast o sile przyciągania porównywalnej z Warszawą, Wrocławiem, Poznaniem czy Trójmiastem. A to przecież te aglomeracje są motorem rozwojowym tamtych regionów. Wystarczy zapytać, czym byłoby Mazowsze bez Warszawy? Dlatego powinniśmy się mierzyć z regionami „w naszej lidze”, próbując stopniowo awansować w tabeli, bo o ekstraklasie na razie możemy tylko pomarzyć. Przykra konstatacja? Pewnie. Ale prawdziwa, trzymająca się faktów i realiów. Inaczej wyglądalibyśmy jak – nie przymierzając – Korona Kielce, załamująca ręce nad tym, że nie gra w Lidzie Mistrzów. No, nie gra. Kogoś to dziwi? A może za jakiś czas usłyszę ze strony PiS, że to moja wina?
Oczywiście, panowie z PiS doskonale zdają sobie z tego wszystkiego sprawę, a to co prezentują podczas swoich poniedziałkowych konferencji, jest klasycznym uprawianiem demagogii. Niestety, jest też czymś znacznie gorszym – czarnym PR-em regionu. Lansując w mediach katastrofalnie zły obraz Świętokrzyskiego, zniechęcają potencjalnych inwestorów. Kto do nas przyjedzie inwestować, skoro sami – ustami pana posła Lipca – mówimy, że u nas jest fatalnie?
Możemy się spierać, możemy zabiegać o polityczny zysk, pamiętając jednak, że są pewne pryncypia; że – trzymając się terminologii sportowej – gramy do jednej bramki. Tak mi się przynajmniej wydaje. A może jestem w błędzie?
W 2013 roku radni sejmiku jednogłośnie, a więc także przy poparciu radnych z PiS, przyjęli strategię rozwoju regionu do 2020 roku. Strategię, która opiera się na sześciu podstawowych założeniach, w tym m. In. poprawie infrastruktury społecznej i usług publicznych, budowie kapitału ludzkiego i tworzeniu bazy dla innowacyjnej gospodarki oraz zwiększeniu roli ośrodków miejskich w rozwoju gospodarczym. Tak przy okazji – cele naszej strategii w dużej mierze pokrywają się z celami określonymi przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego w programie rozwoju gospodarczego kraju. Jeśli więc posłowie z PiS twierdzą, że strategia rozwoju, jaką realizujemy w Świętokrzyskiem jest niespójna z programem wicepremiera Morawieckiego, to albo nie znają naszego dokumentu, albo – o zgrozo! – dokumentu przygotowanego przez swojego wicepremiera. W obu przypadkach – wystawiają sobie wymowne świadectwo.
A wracając do atrakcyjności inwestycyjnej – naprawdę nie chcę stawiać tu tezy, że wszystko jest ok, a Świętokrzyskie to kraina mlekiem i miodem płynąca. Przed nami wiele wyzwań, wiele pracy. Nie tylko dla marszałka. Również dla polityków, samorządowców, wreszcie i dla samego biznesu.
Zdiagnozowanym problemem Świętokrzyskiego jest słaba dostępności komunikacyjna. Autostrad nie mamy, z drogami szybkiego ruchu też nie jest najlepiej. Ale to są sprawy do załatwienia i decyzje do podjęcia na szczeblu rządowym. Gdzie w tym przypadku jest pan poseł Lipiec? Co i kiedy próbował w tej dziedzinie załatwić? Niechże się w końcu wykaże. Niech wyjdzie poza sferę pustosłowia, gęsto przetykanego inwektywami i zajmie się w końcu czymś konkretnym. Niech nam pomoże doprowadzić do ekspresowego dokończenia ekspresówek. Pierwszy będę bił brawo. Niechże związani z Prawem i Sprawiedliwością prezydenci miast przygotują duże tereny inwestycyjne, bo 2-3 hektarowe działki to za mało, by przyciągnąć poważnego inwestora. Gdzie w Kielcach są takie tereny? Tego przecież nie zrobi marszałek, to zadanie dla miast i gmin.
Wreszcie, może mój były współpracownik z Zarządu Województwa, pan Marcin Perz – dziś tak chętnie u boku posła Lipca krytykujący wydawanie funduszy unijnych za lata 2007-2013, w którym to wydawaniu sam aktywnie uczestniczył jako bezpośrednio nadzorujący RPO – też wystąpi z jakimś konkretnym pomysłem? Może jednak zamiast klakierowaniem panu Posłowi, powinien zająć się rozwojem Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Starachowicach – ściąganiem inwestorów i tworzeniem miejsc zatrudnienia. Może zamiast rozliczać innych, najpierw pokaże jakieś efekty swojej pracy?
W ostatnich latach wartość inwestycji w Specjalnej Strefie Ekonomicznej w Starachowicach wynosiła 380 mln złotych. W ubiegłym roku Zarząd Województwa ogłosił kolejne dwa konkursy na tworzenie terenów inwestycyjnych, stawiając do dyspozycji samorządów 30 mln złotych. Pięć projektów – z Ostrowca Świętokrzyskiego, Sitkówki – Nowin, Jędrzejowa, Ożarowa i Kieleckiego Parku Technologicznego – jest już realizowane. To jest konkret. Na ile przełoży się to na liczbę inwestycji, na nowe miejsca pracy, to się jeszcze okaże. Trzeba nad tym intensywnie pracować. Może więc zamiast urządzać medialne pokazówki, działacze PiS zechcieliby w tej pracy trochę pomóc? U nas, w samorządach i tam „wyżej” – w stolicy. Może zamiast ograniczać swoją rolę do karnego podnoszenia rąk w nakazanych głosowaniach, wykazaliby trochę własnej inicjatywy? Najlepiej wykraczającej poza wylewanie kolejnych kubłów pomyj na swoich konkurentów.
Adam Jarubas