Pierwszy był PiS o czym pisalim – kolega Pień (…acz!) z tym drugim, co to nawet nazwiska nie ma rozpoznawalnego. Sami się rozsmarowali o popękany gorzowski chodnik, kiedy to nie umyślnie…hahahah (no niech że nie!) usmażyli tyłek Remonto-Nieradzia.
Drugim okazał się start ekipy Andrzejczaka, bo oto nagle niczym Afro-Dykta z śmieci wyłonił się Wróbleski opowiadający historie skrzywdzenia i nieporozumień jego – geniuszu nazwanego przez następcę z śmiecioFirmy Ełgeniuszem, czyli sprawnym inaczej. Poszedł i napłakał Robertowi - wszech w mordzie mocnemu, o swoim biednym losie – Tak, tak to właśnie z martwych wstaje team Andrzejczaka... *( sam nie mogę, ale mam Prezia wprawdzie po przejściach… ale co tam). Szkoda, że tak mało mówił o tym, że „trzy litery” zatrzymały go razem ze wspólniczką o 6 rano, ale jak człowiek jest w pralni u Robunia, to o jednej brudnej nogawce nie powinien za dużo gadać, ot nie wypada.
Ewidentnie smak na prezydenturę ma też kolega Swojak. Widać to po tym jak chwilę temu pod nieobecność Jacka Naurlopie, postanowił przymierzyć się do fotela i nakręcił wywiad wprawdzie o niczym, ale i tak zrobił to w gabinecie Jacka Naurlopie. Kolejny team ma nie tylko apetyt, ale też prawdziwe narzędzia…
Chuda-Ruda i jej pierworodny, to jest duet! Może oni też chcą zagrać o spadek po Jacku Naurlopie. No chyba, że ciemny lud się fku....wi i fszystkich w du*e kopnie. Ciekawe jak to rozegra Jacek Naurlopie?
Z.K.