Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Burza nad Ukrainą (część II)

Na dzień dzisiejszy za pewnik można uznać że Rosja tej wojny nie wygra. W każdym bądź razie nie wygra jej na swoich warunkach. Może co najwyżej próbować zawrzeć kompromis i po pewnym, dłuższym czasie, przy pomocy „przyjaznych środowisk politycznych” w Europie wrócić na scenę polityczną. Ale to na dzień dzisiejszy bardzo optymistyczny scenariusz dla Rosji. Ten bardziej realistyczny, to fakt iż Stany Zjednoczone postanowiły wygrać tą wojnę i wpędzić Rosję na długie lata w stały kryzys ekonomiczny polityczny a być może i społeczny. Z punktu widzenia Rzeczypospolitej taki cel to realizacja jej interesów w najlepszy możliwy sposób. Ale podstawowym warunkiem jego realizacji jest wyparcie sił rosyjskich z Ukrainy.

Burza nad Ukrainą (część II)
Burza nad Ukrainą
źródło: dziennik łódzki

Ameryka chce wygrać tę wojnę?

Kluczowym dla rozpoczęcia przez Ukrainę operacji zaczepnej, będą tutaj dostawy artylerii, czołgów oraz sprzętu opancerzonego (w takiej kolejności). I chyba Stany Zjednoczone są gotowe dla dalszego wspierania w tym zakresie Ukrainy oraz będą wywierać presję na sojuszników aby ci dołączyli się do dostaw ciężkiego sprzętu. 28 kwietnia administracja Prezydenta Baidena ogłosiła iż zwróci się do Kongresu o 33 mld dolarów które mają być przeznaczone na pomoc dla Ukrainy. Z tego 20 mld dolarów ma obejmować pomoc wojskową a jej część ma być przeznaczona dla krajów NATO, przekazujących swój sprzęt dla Ukrainy. W dniu dzisiejszym Izba Reprezentantów podniosła ten fundusz do 40 mld dolarów i zatwierdziła 368 głosami przy sprzeciwie 57. Przypomnę cały budżet Ukrainy w roku 2021 wynosił 45,37 mld dolarów w tym budżet MON – 4 mld dolarów, zaś Polski budżet MON to około 13,7 mld dolarów. Cały budżet Polski to około 118 mld dolarów zaś planowany deficyt na 2022 rok to około 7,5 mld dolarów. Pytanie – ile tych z tych pieniędzy USA przeznaczy dla Polski, która de facto bierze na siebie największy ciężar związany z wojną na Ukrainie (oprócz samej Ukrainy)? Wbrew zapowiedziom Rządu, pieniądze się Polsce kończą. Dodatkowych funduszy z Unii Europejskiej dla uchodźców z Ukrainy nie ma i być może nie będzie (choć parę lat temu znalazły się miliardy euro dla migrantów i uchodźców z Azji i Afryki). Ogromnych funduszy z KPO raczej także nie będzie. Bez szerszego wsparcia USA, nie tylko dla Ukrainy ale też dla Polski (mowa o wsparciu finansowym i inwestycyjnym), nie da się tej wojny wygrać. Wsparcie finansowe i inwestycyjne dla krajów Europ Środkowej może oznaczać pewien zwrot w polityce Stanów Zjednoczonych i de facto oznaczać rugowanie wpływów niemieckich. Jeśli pieniądze pomocowe z USA będą spływać w dużych ilościach do Polski (i Europy Środkowej) oznaczać to będzie że Ameryka tą wojnę chce wygrać, nawet wbrew niektórym interesom Niemiec czy Francji. Pytanie czy tak daleko idąca polityka jest w interesie USA? I czy nie rozbije ona jedności Zachodu?

Polityka amerykańska nie jest bez interesowna. Bez przelewania amerykańskiej krwi USA mogą osiągnąć kilka celów na raz. Najważniejszy z nich to odstraszenie Chin od działań militarnych, na zasadzie „zobaczcie co was czeka jeśli zaatakujecie nawet najdalszych naszych sojuszników”. I wydaje się że „ukraińska lekcja” została właściwie odczytana przez Chiny, gdyż zajęły one ogólnie pozycję wyczekującą i zaprzestały wojennej retoryki wobec Tajwanu. Poza tym Chiny znacznie zrewidowały swoją strategię, gdy okazało się że Zachód, który uważały za upadającą potęgę, jeszcze raz okazał się zjednoczony i jak na razie skuteczny. To otwiera też drzwi do nowych negocjacji z Chinami Francji, Niemiec czy innych krajów europejskich, które mogą być prowadzone z pozycji silnego zjednoczonego partnera a nie upadającego imperium. Chiny za szybko podzieliły z Rosją skórę na Zachodnim niedźwiedziu. Zaś narażenie się na takie sankcje jak Rosja, Chin jeszcze nie stać.

Drugim celem dla Amerykanów jest wykluczenie na długie lata Rosji jako znaczącego gracza, szczególnie na azjatyckim kontynencie. Jeśli ekonomika rosyjska się załamie i dojdzie do społecznych protestów, to wydaje się że ten cel USA mogą osiągnąć. Eksperci szacują że Rosja może jeszcze maksymie dwa lata funkcjonować w zawieszeniu od Zachodnich kontaktów, technologii i inwestycji. Potem nadejdzie prawdziwe ekonomiczne tsunami. Tym bardziej iż na dużą pomoc ze strony Chin, Rosja liczyć nie może. A nawet i ta pomoc będzie dla niej bardzo kosztowna.

Trzecim celem dla Stanów Zjednoczonych jest przypomnienie duetowi Niemcy-Francja kto tak naprawdę rozdaje karty w Europie. Wojna na Ukrainie całkowicie zdemolowała politykę niemiecko-francuską i co ważniejsze musi się ona liczyć w przyszłości z oporem wobec niej, nie tylko krajów wschodniej Europy ale także Skandynawii. A to daje Stanom Zjednoczonym decydujący głos w sprawach europejskich i całkowity balans wobec poczynań Paryża czy Berlina. Pytanie jak głęboko Stany Zjednoczone będą chciały zakotwiczyć swoje interesy w Europie Środkowej?

 Ale aby osiągnąć powyższe cele Stany Zjednoczone muszą wygrać konflikt na Ukrainie. Zatem trwają naciski na sojuszników w Europie aby ci rozszerzyli pomoc Ukrainie o ciężki sprzęt, głównie o artylerię lufową kalibru 155 mm. W grę głównie wchodzić tutaj mogą różne wersje samobieżnej armato-haubicy M109 o kalibrze 155 mm. Wiele tego typu systemów jest magazynowana w Europie w dobrym stanie technicznym, a jest powoli zastępowana nowszymi systemami. Poza tym ponad 1000 sztuk zmodyfikowanych wersji M109 posiada Korea Południowa, która systematycznie zastępuje je armato haubicami K9 Thunder. To powinien być na główny rodzaj ciężkiego uzbrojenia pochodzenia NATO przekazywany Ukrainie dla Korpusu Rezerwowego. Wynika to z kilku powodów:  dłuższego czasu do jego opanowania przez ukraińskich żołnierzy, posiadanych przez NATO dużych zapasów amunicji o kalibrze 155 mm oraz ujednolicenia logistyki dla tego sprzętu ze strony NATO (łatwiej jest np. gromadzić części zamienne czy smary dla jednego typu uzbrojenia).  

Większym problemem będzie pozyskanie dla Korpusu Rezerwowego sprzętu post radzieckiego (na który można szybko przeszkolić ukraińskie załogi), ale takiego który będzie stanowić równorzędnego przeciwnika dla sprzętu rosyjskiego. W grę wchodzą tutaj zmodernizowane czołgi T-72 oraz wozy bojowe BWP-2 lub BWP-3. Oczywiście Korpus Rezerwowy można wyposażyć w starsze, nie modernizowane czołgi T-72 oraz BWP-1 ale one nie zagwarantują sukcesu w wypadku przełamywania pozycji rosyjskich, z racji wrażliwości na trafienia nawet z przestarzałej broni. Posiadanie „pancernej pięści” jest jedną z podstaw sukcesu operacji zaczepnej.

Tutaj pojawią się główny atut Polski - są nim 232 czołgi PT-91. Są to zmodernizowane wersje czołgu T-72M1, które mogą stanowić równorzędnego przeciwnika dla rosyjskich czołgów T-72B3 a na które Ukraińcy mogą się szybko przeszkolić. Przy 232 sztukach, można w całości odtworzyć pancerną część Korpusu Rezerwowego a nawet ją powiększyć. Uderzenie, przy wsparciu artylerii, 232 sztuk PT-91 na rosyjskie linie w dowolnym punkcie na południowym teatrze działań, musi dać przełamanie frontu i wyjście na przestrzeń operacyjną. Problemem jest iż to ostatnia pancerna siła w naszym wojsku. Na skutek nieudolnego procesu modernizacji Leopardów2, prawdopodobnie w Wojsku Polskim jest sprawnych około 20%-25% spośród 247 szt. tych czołgów. Zatem oddanie PT-91 tak naprawdę pozbawiło by nasze siły zbrojne jedynej siły uderzeniowej. Stąd min. obecność brytyjczyków ze swoimi czołgami Challenger. Wyjściem mogło by być szybkie przekazanie przez Niemców 120 sztuk nowocześniejszych i sprawnych Leopardów 2 A5 i A6 i przejęcie ich przez już przeszkoloną na nich 34 Brygadę Pancerną. Tymbardziej jest to realne że Niemcy ponownie uruchamiają linie produkcyjną czołgów Leopard 2. Ale mimo zgłoszenia takiego zainteresowania ze strony polskiego Rządu (min. po moich artykułach), odzewu pozytywnego ze strony Niemiec nie ma. Potrzebna jest zdecydowana interwencja USA. Poza tym Stany Zjednoczone musiały by dodatkowo przekazać dla naszych sił zbrojnych 120 sztuk starszych wersji Abramsów, aby wyrównać potencjał posiadanych przez Polskę czołgów. Co jak się wydaje jest już tematem rozmów polsko-amerykańskich. Generalnie posiadanie przez Polskę 232 sztuk zmodernizowanych T-72M1 do standardu PT-91 jest naszym głównym atutem we wszystkich rozmowach dotyczących pomocy finansowej i militarnej ze strony naszych sojuszników dla Polski. Bez tej siły pancernej, wszelka większa operacja ofensywna sił ukraińskich będzie albo nie możliwa albo bardzo ograniczona. Zatem jeśli Ameryka chce wygrać tą wojnę musi usiąść do negocjacji w sprawie czołgów z Polską.

Podobne negocjacje ale o mniejszym kalibrze USA będą musiały przeprowadzić w Czechach i na Słowacji. Pozyskanie wozów bojowych BWP-2 w dużej liczbie najszybciej może się odbyć z tych krajów. Z racji ich położenia, dostawy BWP-2 były by błyskawiczne a oba kraju w sumie posiadają około 200 sztuk tej broni. Uzupełnieniem mogły by być dostawy z Korei Południowej (około 80 sztuk) czy … Finlandii (około 110 sztuk) ale to zajmie więcej czasu. A tego Ukraina nie posiada. BWP-3 można by pozyskać od Cypru (43 sztuki), który już taką zgodę wyraził pod warunkiem dostarczenia w zamian nowoczesnego sprzętu z krajów NATO. Tutaj można by złożyć propozycję polskiego „Borsuka” jako najatrakcyjniejszego finansowo, np. w rozliczeniu za dodatkowe Abramsy dla Polski z USA. Choć to daleko idąca teza.

Jak bardzo USA chcą wygrać wojnę na Ukrainie pokażą w najbliższym czasie amerykańskie zabiegi o sprzęt dla Ukrainy, szybki czas jego dostawy oraz przekazywanie funduszy pomocowych dla Polski i krajów ościennych. Jeśli Stanom Zjednoczonym będzie zależeć na bardzo na szybkim wygraniu wojny, to powinny one już realizować te działania oraz wzmocnić naciski na bogate kraje NATO ws. finansowania dostaw uzbrojenia na Ukrainę. Bez umów na dostarczenie Ukrainie dużej ilości samobieżnych armato haubic kalibru 155 mm, zmodernizowanych PT-91 oraz BWP-2 nie będzie szans na szybkie wyposażenie Korpusu Rezerwowego w sprzęt niezbędny dla przeprowadzenia szerokiej operacji zaczepnej. Rosja o tym wie i też rozpoczęła wyścig o tworzenie własnych Rezerw. Wyprowadza sprzęt z baz przechowywania techniki wojskowej, przywraca go masowo do stanu bojowego oraz przeprowadza „pełzającą” i utajnioną mobilizację. Pytanie kto pierwszy zdąży odtworzyć Rezerwy po kampanii na Donbasie?

Polska pomoc po raz kolejny?

Innym koniecznym warunkiem przeprowadzenia przez Ukrainę dużej operacji ofensywnej będzie posiadanie wyszkolonych i dobrze wyposażonych Rezerw, które wcześniej nie były by zużyte w walkach na Donbasie. Mogło by być nim odtworzenie Korpusu Rezerwowego. Ukraina posiadała już taki Korpus składający się w początkowej fazie wojny z dwóch brygad pancernych, sześciu zmechanizowanych oraz dwóch artylerii*[i]. Jego podstawą powinny być wykrwawione i wycofane z frontu do regeneracji, brygady Wojsk Operacyjnych lub też tworzone z weteranów od podstaw nowe jednostki wojskowe. W obecnej sytuacji na Donbasie, będzie to trudne ale nie niemożliwe. Warunkiem jest aby niektóre jednostki Wojsk Operacyjnych były zastąpione przez Obronę Terytorialną. Ponosić ona będzie ogromne straty ale wywalczy czas na odtworzenie Korpusu Rezerwowego gotowego do podjęcia ofensywy z chwilą zastygnięcia walk na Donbasie.

Amerykańscy eksperci oceniają że dla powodzenia dużej operacji zaczepnej, wielkość sił do tego przeznaczonych powinna wynosić około 30-40 tysięcy. Czy jest to osiągalne, trudno powiedzieć. Liczba brygad odtworzonych z wykrwawionych jednostek Wojsk Operacyjnych może być nie wystarczająca. Są propozycje aby poszczególne kraje jak Wielka Brytania, Francja, USA, Kanada, Niemcy i Polska wyszkoliły i wyposażyły po jednej nowej brygadzie dla przewidywanego 30-40 tysięcznego korpusu. Z powodów politycznych i organizacyjnych wydaje się to mało realne. Poza tym trudno sobie wyobrazić transport tysięcy Ukraińców na szkolenia do tych krajów. Wysyłanie żołnierzy NATO na Ukrainę w postaci „zielonych ludzików” czy jako „aktywnych instruktorów” też nie wchodzi w grę. Było by zbyt dużą i nie zamaskowaną ingerencją w konflikt.

Realnym wyjściem z sytuacji wydaje się min. tworzenie jednostek złożonych z mniejszości narodowych. Realnie w grę wchodzą brygady „rumuńska” i „polska” oraz „międzynarodowych ochotników”. One mogły by stanowić uzupełnienie Korpusu Rezerwowego opartego o regenerację niektórych ukraińskich brygad Wojsk Operacyjnych. Jednostki „narodowe” składały by się głównie z obywateli Ukrainy polskiego lub rumuńskiego pochodzenia. Oczywiście można by do nich „przemycić” instruktorów z krajów NATO.

Wielu działaczy polonijnych zauważyło iż spośród szacowanych 200 tysięcy osób polskiego pochodzenia na Ukrainie, parę tysięcy służy w różnych jednostkach ukraińskich. Zdarzają się plutony i kompanie gdzie 20-30% żołnierzy ma polskie pochodzenie lub w ten czy inny sposób jest związanych z Polską. Dlaczego ich nie zgrupować w jednym miejscu, tworząc w ten sposób elitarną jednostkę wyszkoloną i uzbrojoną na wzór NATO-wski? Najbardziej wskazanym rodzajem wojsk wydaje się tutaj brygada artylerii, gdyż ten rodzaj broni jest obecnie najbardziej potrzebny na Ukrainie. Polska jest jednym z nielicznych producentów systemów tego typu w Europie. Wprawdzie istnieją ograniczenia eksportowe wynikające z podpisanych umów z Koreą i Finlandią na ten sprzęt ale myślę że w tym przypadku można by przy pomocy rozmów dyplomatycznych, zdjąć je z polskich firm. Rząd Polski w porozumieniu z USA, mógłby taką decyzję podjąć, korzystając z w/w funduszy pomocowych USA. Przekazując na Ukrainę polskiej produkcji systemy artyleryjskie (np. Krab, Rak, Langusta) i szkoląc na nich rodaków zza Buga, mógłby wynegocjować przejęcie od USA starszych typów czołgów Abrams, bądź samolotów F-16 C/D lub A-10 Thunderbolt II. W ten sposób osiągnął by efekt sprzęt post sowiecki za sprzęt z krajów NATO.

Warto przypomnieć iż Rząd RP jest zobowiązany do działań na rzecz polskich mniejszości istniejących w innych krajach. W tym przypadku, z powodów politycznych nie może on chronić naszych rodaków na Ukrainie, ale może dać im możliwość ochrony przed obcym najazdem. Taka inicjatywa była by zrozumiała. Jednostka taka mogła by mieć charakter polski, nawet polską komendę ale była by całkowicie podporządkowana dowództwu ukraińskiemu.

Wprowadzenie takiej jednostki przez Polskę, pozwoliłoby jej siadać przy stole rokowań na równi z Francją czy Niemcami, co niewątpliwie wprowadziło by nas do ekstraklasy europejskiej polityki. Nie stając się stroną konfliktu, mielibyśmy duże pole manewru w negocjacjach pokojowych mając „swoje” siły na polu bitwy. Poza tym Rosja rozumie tylko argument siły a takim była by "polska" jednostka wojskowa na Ukrainie. A nie wiadomo jak się ta wojna może dla Rosji skończyć …

Dlaczego Rosja przegra wojnę o Ukrainę?

Konflikt na Ukrainie radykalnie wpłynął na konfigurację wyzwań i zagrożeń stojących przed Rosją. Nie ma ona precedensu wśród kilkusetletniej historii Rosji. De facto Rosja postawiła się w sytuacji w której wykluczyła się z europejskiej polityki zaś do upragnionej przez nią gry mocarstw nie ma co marzyć. Rosja od 300 lat zawsze uczestniczyła w europejskiej polityce jako członek jakiejś koalicji i z racji takiego udziału czerpała zyski. Zawsze walczyła z Europą jako podzieloną siłą. Nigdy w ciągu 300 ostatnich lat nie miała całej, niepodzielonej Europy przeciwko sobie, gdyż różnica sił i potencjałów doprowadziła by ją do katastrofy. A teraz nie dość że różnica potencjałów jest dla Rosji niekorzystna jak nigdy w historii, to jeszcze spoiwem dla całego Zachodu jest przekonanie o zbrodniczych Rosjanach, których jak faszystów trzeba ukarać. Mimo pojawiających się głosów o wojnie wywołanej li tylko przez Putina a nie przez Rosjan. Zatem Rosja stanęła przed wizerunkowo-polityczną katastrofą. Nawet w czasach Związku Radzieckiego na Zachodzie nie mówiło się o I Sekretarzach ZSRR jako zbrodniarzach, co teraz ma miejsce w przypadku określania roli Putina. To wyraźnie odróżnia obecne postrzeganie przez Zachód Rosji od tego jakie było ono w przeszłości.

Rosja także nie posiada własnego projektu modernizacyjnego. Nowoczesne technologie, prestiżowe uczelnie, nowoczesne systemy kształcenia czy nawet modernizacja infrastruktury komunikacyjnej to rzeczy które w Rosji nie istnieją lub istnieją wyspowo tylko w centrach administracyjnych jak Moskwa czy Petersburg. Co gorsza Rosja nie posiada wydolnego systemu ekonomicznego ani politycznego który mógłby podjąć się modernizacji kraju. Przez ostatnie 300 lat Rosja sprowadzała w tym zakresie modele modernizacyjne z Zachodu, kopiując je i dostosowując do swoich potrzeb, mniej lub bardziej udanie. Teraz to się nie udało, zaś dalsze sprowadzanie z Zachodu technologii wydaje się nie realne. Możliwe jest przeorientowanie rosyjskiego eksportu i importu do Chin, Indii i innych krajów, ale jego wielkość i przychody z nich zostaną zmniejszone w stosunku do tego co Rosja otrzymywała z Europy. A to nie pomoże rozwiązać wszystkich jej problemów gospodarczych. Wyjściem z sytuacji była by liberalizacja gospodarki i wyjęcie jej spod państwowej kontroli. Ale Rosja w obliczu zagrożeń zawsze szła odwrotną drogą – mobilizacją gospodarki i podporządkowanie ją Państwu, co może tylko pogorszyć obecną sytuację. Nie widać też planu rosyjskich elit do zmiany tego stanu rzeczy.

Co gorsze dla Rosji, projekty modernizacyjne podjęły dawne peryferie jej imperium. Przykład Polski, Estonii, Gruzji czy nawet Azerbejdżanu a teraz Ukrainy wskazuje iż to Rosja może stać się w przyszłości dla nich zapleczem li tylko surowcowym. Co gorsza Rosja nie dysponuje też atrakcyjnym modelem kulturowo-rozwojowym który jako soft power działał na jej podbijane prowincje i który był zwornikiem imperium. Ten model zamienił się w karykaturę pod nazwą „Ruskij Mir” która bardziej odstrasza niż przyciąga odległe prowincję. Przedłużająca się wojna będzie pochłaniać zasoby ludzkie i materiałowe Rosji. Ten drenaż będzie trwał nawet w przypadku zajęcia całego Donbasu i stworzenia Małorosji z terenów południowej Ukrainy. A niedobór zasobów może wywoływać niezadowolenie zarówno w społeczeństwie, jak i w elitach, co na przykład krystalizuje się już w Obwodzie Kaliningradzkim. Na nastroje te będzie miała wpływ sytuacja militarna i poziom strat. Co przy udanej operacji ofensywnej Ukrainy może te nastroje zradykalizować. Na skutek „przedawkowania” propagandy mogą się pojawić „patriotyczne środowiska” domagające się czystek, represji i "przywracania porządku". To może prowadzić do masowych wystąpień społecznych a nawet wybuchów nacjonalizmów w prowincjach kontrolowanych przez Rosję. W ten sposób mogą zostać uruchomione tendencje odśrodkowe niektórych terytoriów rosyjskich i szukania rzeczywistej autonomii lub nawet niepodległości.

Na to wszystko może jeszcze się nałożyć ogromna skala korupcji panująca w Rosji nieprzemiennie od czasu upadku ZSRR. Obnażyła ona słabość aparatu państwowego Rosji na niespotykaną skalę. Może się okazać iż nawet najlepsze zamierzenia, najtrafniejsze rozkazy czy genialne posunięcia rozbiją się braki sprzętu który powinien być a nie ma, o fundusze które zostały przelane a znikły czy o inwestycje które powinny funkcjonować a są cały czas w budowie.

Pamiętajmy że Związek Radziecki upadł de facto w bardziej korzystnej sytuacji gospodarczej i politycznej. Dlatego może warto ryzykować większą pomoc Ukrainie, nawet kosztem chwilowej utraty zdolności obronnych i ryzyku zawirowań finansowych. Bo Europa po konflikcie ukraińsko-rosyjskim będzie już inna. I warto grać o to aby pozycja Polski przy przyszłym stole negocjacjyjnym była mocniejsza i wzrastała kosztem błędów innych krajów. Także sojuszniczych.  

[i] *Za Jarosławem Wolskim

Data:
Kategoria: Świat
Tagi: #

Piotr Śmielak

Piotr - https://www.mpolska24.pl/blog/piotr1

Z wykształcenia historyk. Z zawodu manager. Od dziecka pasjonat wojska. Obecnie oficer rezerwy i doradca w branży spożywczej.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.