- Taka decyzja w obecnej sytuacji jest wyłącznie działaniem symbolicznym – tak Stratfor ocenia głosowanie Rady Najwyższej Ukrainy zmieniające status tego państwa z neutralnego na zaangażowany w jeden z sojuszy militarnych.
Parlament Ukrainy za najbliższy mu obecnie sojusz oczywiście uważa NATO, choć jest to zdaniem ośrodka analitycznego odzwierciedleniem polityki władz Ukrainy. Polityki ostatnich miesięcy, bo przecież już nie raz Ukraina deklarowała i bliskość doktrynie wojskowej NATO zaś gospodarczej Unii Europejskiej, i bliskość Rosji zarówno pod względem militarnym, co gospodarczym. Poza tym jak na razie jest to deklaracja jednostronna i póki co taką pozostanie. Dlaczego?
NATO nie przyjmuje członków, którzy mają nieuregulowane spory terytorialne, i że celem Sojuszu nie jest angażowanie się w konflikty zbrojne, lecz zapobieganie im. Stratfor zaznacza, że najważniejsze kraje NATO nie dążą do zbrojnej konfrontacji z Rosją, a kraje bałtyckie, czy Polska, które czują się zagrożone przez politykęMoskwy, nie mogą decydować o polityce całego Sojuszu.
Na przyjęcie nowego członka nie tylko muszą zgodzić się wszyscy sojusznicy, ale we własnym zakresie mogą oni domagać się od kandydata spełnienia określonych warunków.
Wykluczenie członkostwa Ukrainy w NATO w dającej się przewidzieć przyszłości nie oznacza, że obie strony nie mogą ze sobą współpracować, co zresztą odbywało się także za prezydentury Janukowycza – NATO i Ukraina uczestniczyły we wspólnych manewrach i zajmowały się zwalczaniem piractwa morskiego w Zatoce Adeńskiej i opercjach na Bliskim Wschodzie.
Stratfor sądzi, że współpraca między NATO a Ukrainą może odbywać się nadal bez formalnego członkostwa tego kraju w Sojuszu, ponieważ kooperacja i członkostwo to dwie różne rzeczy.
- Prezydent Petro Poroszenko zaznaczył, że Ukraina nie planuje wystąpienia o przyjęcie do NATO przed 2020 r. Do tego czasu wiele może się zdarzyć, a biorąc pod uwagę najnowszą historię Ukrainy jest możliwe, że Kijów może znów zmienić stanowisko ws. integracji z NATO, lecz także szerszą orientację w polityce zagranicznej – konkluduje Stratfor.